Uwaga! Materiał zawiera spoilery dotyczące fabuły gry Bloodborne. Jeśli jeszcze jej nie ukończyłeś, lepiej powstrzymaj się od dalszego oglądania.
Miał na imię Ludwig. Zapisał się w historii Yharnam jako pierwszy łowca Kościoła Uzdrowienia. Gdy plaga bestii zaczęła wymykać się spod kontroli, to właśnie on, porzucając habit i wznosząc swój miecz, poprowadził podległych sobie łowców do walki. Zmobilizował także zwykłych Yharnamczyków, którzy pochwycili za widły i pochodnie, by bronić swojego miasta. Jego odwaga i ponadprzeciętna charyzma, pozwoliły mu porywać tłumy. Nie bez znaczenia pozostawało także przewodnictwo Blasku Księżyca, któremu zawierzył swoją misję oczyszczenia miasta.
Sęk w tym, że Plaga bestii potrafiła skutecznie obnażyć prawdziwą naturę człowieka – w tym i duchowieństwa. A jak na ironię, to właśnie przedstawiciele Kościoła przemieniali się najbardziej odrażające bestie, jakie kiedykolwiek chodziły po ziemi. Jak wyglądał wzlot i upadek Ludwiga?
Ludwig, pierwszy łowca
Plaga bestii powoli wymyka się spod kontroli, a działający w ukryciu Tropiciele Gehrmana nie są już dłużej potrzebni. Kościół Uzdrowienia postanawia powołać do życia własną organizację, znaną nam bliżej jako Łowcy Kościoła Uzdrowienia. Widzą w niej jedyną realną szansę na ocalenie miasta Yharnam. Na jej czele staje Łowca imieniem Ludwig, wyjątkowo konserwatywny duchowny, w pełni oddany swojej instytucji. Pierwszemu Łowcy przyświecały szczytne ideały – starał się wyszkolić podległych mu braci na honorowych wojowników, później nazywanych przez niego Świętymi Ostrzami. Z czasem mieszkańcy Yharnam, za sprawą zręcznej propagandy, widzieli w Ludwigu bohatera, który będzie w stanie wyzwolić miasto spod jarzma plagi. Wielu świeckich mężczyzn porzuciło wówczas swe domostwa, chwycili co mieli pod ręką i również ruszyli do walki z panoszącymi się po Yharnam bestiami.
Choć Ludwig miał nieposzlakowaną opinię wewnątrz kościelnych struktur, zdarzali się i tacy, którzy kwestionowali jego metody. Zarzucano mu nadmierny radykalizm, z jakim podchodził do łowów. Wśród duchownych krążyły plotki, że posyła on zwykłych mieszkańców na rzeź. I trzeba przyznać, że trudno się temu dziwić. Pozbawieni odpowiedniego przeszkolenia i broni mieszkańcy, nawet jeśli odznaczali się niezwykłą odwagą, nie mieli większych szans w starciu z bestiami. To jednak nie wszystko, bowiem Ludwigowi zarzucano także paktowanie z nieczystymi mocami. Wszystko za sprawą tajemniczego miecza, bliżej nieznanego pochodzenia, z którym Ludwig obchodził się w sposób szczególny.
Święty Miecz Blasku Księżyca
Choć Ludwig oficjalnie dzierżył broń zaprojektowaną przez Kościół Uzdrowienia, posiadał on także drugą, w której miał szczególne upodobanie. Był to Święty Miecz Blasku Księżyca. Jego pochodzenie pozostaje tajemnicą. Podobnie jak to, w jaki sposób Ludwig wszedł w jego posiadanie. Na pierwszy rzut oka wygląda on jak zwykły miecz, jednak tylko nieliczni potrafią dostrzec jego prawdziwą formę. Towarzyszący Ludwigowi łowcy wspominali, że gdy dobywał wspomnianego miecza, był on w stanie wyzwolić drzemiącą w nim mistyczną moc. Przed nadchodzącym starciem, Ludwig kierował w stronę ostrza modlitwy, które pozwalały mu wytrwać nawet podczas najbardziej niebezpiecznych starć. Wówczas miecz potrafił rozbłysnąć jasnym księżycowym światłem, co dodawało mu niezwykłej mocy. Niektórzy mówili wręcz, że w jego oślepiającym blasku dało się dostrzec bezkres kosmosu. Co więcej, dzierżyciel wspomnianego miecza był w stanie ciskać we wrogów smugami księżycowego światła.
Sama natura księżycowego miecza to niezwykle ciekawe zagadnienie. Wiele wskazuje bowiem na to, że ostrze posiada coś na wzór własnej świadomości. Gdy Ludwig kierował ku niemu swe modlitwy, potrafił dostrzec w jego blasku nie tylko bezkres kosmosu, ale i obecne w nim tajemnicze, malutkie istoty. Czy były one w jakikolwiek związane z Wielkimi? I co też szeptały do ucha heroicznemu łowcy? Niestety, pytania te po dziś dzień pozostają bez odpowiedzi. Nie da się jednak ukryć, że wspomniany miecz wywierał wyraźny wpływ na Ludwiga. Nie tylko dodawał mu odwagi, ale z czasem mógł też prowadzić do jego stopniowej deprawacji. Aż w końcu na dobre opanowała go żądza krwi.
Upadek
Bezprecedensowe podejście Ludwiga do sprawy z początku wydawało się być dobrym rozwiązaniem. By zapanować nad plagą, należało brać na poważnie każde, nawet najmniejsze podejrzenie, że ktoś może być zarażony. Niestety, w efekcie doprowadziło to tylko do eskalacji terroru. Mieszkańcy zaczęli się obawiać nie tylko żądnych krwi bestii, ale i ludzi Ludwiga, którzy bez mrugnięcia okiem zabijali każdego, kto mógł zdradzać jakiekolwiek oznaki zarażenia plagą. Trudno powiedzieć czy to sam Ludwig, znany ze swojego radykalizmu, postanowił przedsięwziąć tak drastyczne kroki, czy też dzierżony przez niego miecz miał na niego taki wpływ. Faktem jednak jest, że z czasem, gdy plagi nie dało się już powstrzymać – także i jego pochłonęła niepohamowana żądza krwi.
Jak wspomniałem na samym początku, z jakiegoś powodu to właśnie duchowni Kościoła Uzdrowienia, którzy korzystali ze Starej Krwi, przemieniali się w najstraszliwsze bestie. Podobny los spotkał Ludwiga, który zmienił się w najbardziej odrażającą z nich wszystkich. Jednak jego karą było nie tylko przemienienie się w monstrum. Gdy żądza krwi pochłonęła go bez reszty, został on uwięziony w Koszmarze Tropiciela stworzonym przez Kos. Mówi się, że trafiali tam wszyscy Łowcy, których pochłonęła żądza krwi lub gdy w jakiś straszliwy sposób sprzeniewierzyli się swym ideałom.
Monstrum
Trudno właściwie opisać, w jakie stworzenie zamienił się Ludwig. Przypominał on groteskową, wręcz upiorną hybrydę konia z człowiekiem. Jego nogi zostały zastąpione przez cztery wątłe kopyta, które utrzymują pokryty parchami odrażający korpus. Z palców na jego dłoniach wyrastają potężne pazury. Z kolei jego twarz przypomina do złudzenia paskudnie zdeformowany pysk konia. I tak oto Ludwig, niegdyś najznamienitszy Łowca Kościoła Uzdrowienia, spoczął w Koszmarze Tropiciela, w pewnym bliżej nieznanym lochu. Mówi się, że otoczony jest on tam stosem rozkładających się ciał, które zapewne symbolizują wszystkie jego dawne ofiary. Z kolei na znak tego, że zawładnęła nim żądza krwi, z ciał jego ofiar ciągle wypływa krew, która z czasem utworzyła rzekę ciągnącą się niemal przez cały Koszmar Tropiciela. Co natomiast stało się z umiłowanym przez Ludwiga mieczem? Mówi się, żę ten spoczął razem z nim.
Przeczytaj także:
Elden Ring – historia świata gry (wprowadzenie do lore)
Wampir: Maskarada – wprowadzenie do świata gry