Kategorie
Blog

Pontyfik Sulyvahn – historia tyranii

Historia jednego z bossów w Dark Souls 3.

Gdy Lord Gwyn na dobre połączył się z Pierwszym Płomieniem, władzę w Anor Londo objął jego syn, Gwyndolin. Od najmłodszych lat był on wychowywany jak córka, a to dlatego, że narodził się pod znakiem księżyca, który symbolizuje kobiecą energię. Potomek pozostał wierny ideałom swego ojca i działając z ukrycia starał się nakierowywać wszystkich wybranych nieumarłych, by przyczynili się do podtrzymania Ery Ognia. Lata jednak mijały, a niegdyś piękne Anor Londo popadło w ruinę. Ostała się jedynie zjawiskowa katedra, stojąca w samym jego centrum. Z inicjatywy Gwyndolina na miejscu dawnej królewskiej stolicy zaczęło wyrastać nowe miasto, znane jako Irithyll w Mroźnej Dolinie. Miejsce to, skąpane w mroźnych promieniach księżyca, stało się swoistym domem dla starych bogów. Gwyndolin utracił jednak władzę nad miastem za sprawą zawiązanego spisku, na czele którego stał jeden z najbardziej oddanych sług: znany później jako Pontyfik Sulyvahn.

Ogień ambicji

Bohater niniejszej opowieści pochodził z Malowanego Świata Ariandel – spowitego mrozem miejsca, które było bezpieczną przystanią dla ludzi, którzy utracili cel w swoim życiu lub też spotkał ich jakiś rodzaj ostracyzmu. Sulyvahn od najmłodszych lat przejawiał talent magiczny, czego owocem były stworzone przez niego unikalne zaklęcia oparte na mocy mrozu. Z czasem jednak zrozumiał, że w swojej malowanej ojczyźnie nie jest w stanie dalej się rozwijać. Nie potrafił także zrozumieć wszystkich tych, którzy przybywali do Ariandel z zewnętrznych krain. Postanowił więc opuścić swój dom, aby lepiej poznać zewnętrzny świat. Los pokierował jego krokami prosto do miasta Irithyll w Mroźnej Dolinie, któremu przewodził wówczas Gwyndolin Mroczne Słońce. Choć w jego żyłach nie krążyła boska krew, drzwi miasta stanęły przed nim otworem, zapewne ze względu na jego umiejętności magiczne. Szybko zaskarbił sobie także przychylność samego władcy ofiarując mu niemal idealną replikę jego magicznego katalizatora. Ta prowizoryczna broń, przemieniona w rytualną włócznię dla Rycerzy Mrocznego Księżyca, stała się symbolem jego ambicji, wrodzonego talentu oraz niespotykanej kreatywności. Sulyvahn znalazł zatem nowy dom, w którym mógł dalej rozwijać swe umiejętności.

Pewnego dnia, gdy Sulyvahn był jeszcze młody, odkrył na peryferiach Irithyllu zapomniane ruiny Zbeszczeszczonej Stolicy. Tam, pośród zgliszczy niegdyś wielkiej cywilizacji, natknął się na bluźnierczy, zakazany płomień piromancji. Powiadano, że niegdyś symbolizował on chaotyczny, nieokiełznany płomień życia. Płomień, który nigdy nie gaśnie. Niektórzy mówili też, że ogień ten uosabiał mroczną naturę ludzkości. W momencie, gdy ambitny młodzieniec posiadł ten ze wszech miar osobliwy artefakt, w jego sercu zaczęła żarzyć się nieokiełznana ambicja. Mieszkańcy Irithyll w Mroźnej Dolinie zawierzali swój los Pierwszemu Płomieniowi, który raz na jakiś czas musiał być powtórnie rozpalany. Tymczasem nieustępliwy, niegasnący płomień piromancji, który znajdował się teraz w rękach Sulyvahna mógł zmienić układ sił i zburzyć dotychczasowy porządek miasta. Nie trzeba było długo czekać, aż bluźnierczy płomień sprowadził młodego uczonego na złą drogę.

Spisek

Sulyvahn był zafascynowany swoim znaleziskiem. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego ludność i władze Irithyllu czcili Pierwszy Płomień, który teraz wydawał mu się ze wszech miar niedoskonały. Nie mógł jednak zagarnąć miasta siłą, dlatego też z właściwym sobie rozmysłem i skłonnością do manipulacji zaczął korumpować wizją nowego ognia. Bluźnierczy Płomień zaczął stopniowo toczyć serca i umysły świętych rycerzy miasta. Rycerze ci, głównie kobiety, gdy spostrzegły jego niewyczerpaną moc, odrzuciły wiarę w Pierwszy Płomień. Zmanipulowane przez moc Sulyvahna, wkrótce poprzysięgły mu wierność, a w ślad za nimi poszły podległe im oddziały. Jego nowi rycerze początkowo służyli wyłącznie w celach szpiegowskich, jednak niedługo później stali się jego tajną milicją i narzędziem terroru, które budziło strach w całym Irithyll. Te, które niegdyś nosiły miano świętych rycerzy, znane były teraz jako „czarownice ognia”. Zamiast dawnych symboli wiary, dzierżyły Żagwie Spopielenia – potężne artefakty wzmocnione Bluźnierczym Płomieniem. Tymczasem miecze ich podkomendnych nasycone zostały lodową magią Sulyvahna. Razem stanowili więc zabójczo skuteczną mieszankę lodu i ognia.

Sulyvahn nie poprzestał na korumpowaniu rycerzy i szybko zaczął piąć się po szczeblach kościelnej hierarchii. Jego wpływy rosły z dnia na dzień, a los wydawał się sprzyjać jego nieposkromionym ambicjom. Kiedy Gwyndolin, boski przywódca Irithyll, zapadł na tajemniczą chorobę, miasto pogrążyło się w chaosie. Zmuszony do wycofania się z dotychczas piastowanego urzędu, Gwyndolin przekazał władzę nad Ostrzami Mrocznego Księżyca, a więc jego własną elitarną gwardią, swojej młodszej siostrze, imieniem Yorshka. To właśnie tę bladolicą kobietę Aldrich widywał później w swoich snach. Sulyvahn zrozumiał wówczas, że nie nadarzy się lepsza okazja, do przejęcia władzy nad miastem. Wykorzystał słabość Gwyndolina i z pomocą swych oddziałów uwięził go w opustoszałej katedrze Anor Londo. Następnie obwołał się Pontyfikiem i jedyną osobą zdolną przywrócić porządek w Mroźnej Dolinie. Jak nietrudno się domyślić, w słowach tych nie było choćby cienia prawdy. Mimo tego że Yorshka oraz podległe jej Ostrza Mrocznego Księżyca opowiedzieli się przeciwko uzurpatorowi, nie mogli nic zdziałać. Sulyvahn przetrzymywał Gwyndolina jako zakładnika i każda próba powstrzymania uzurpatora mogłaby zakończyć się śmiercią dawnego władcy. Yorshka znalazła się więc w patowej sytuacji – złożyła broń i również została uwięziona w jednej ze starych wież okalających katedrę Anor Londo.

Rządy tyrana

Kiedy Sulyvahn objął władzę w Irithyll, rozpoczął bezlitosne polowanie na wszystkich, którzy mogli zagrozić jego panowaniu. Ostrza Mrocznego Księżyca, lojalni obrońcy miasta, zostali albo wygnani, albo bezwzględnie zamordowani. Niegdyś elitarny zakon w zasadzie przestał istnieć. Strażnicy Obrazu, dawni opiekunowie świętych dzieł, również padli ofiarą jego czystki. Nawet Giganci, którzy niegdyś wiernie służyli miastu, zostali zdegradowani do roli niewolników. W Podziemiach na obrzeżach Irithyllu, w okolicach miejsca gdzie niegdyś  znalazł Bluźnierczy Płomień, Pontyfik zarządził budowę rozległych lochów, gdzie uwięził wszystkich swoich przeciwników, którzy jakimś cu  dem nie zostali skazani na śmierć. Z kolei ocalali dawni mieszkańcy Zbeszczeszczonej Stolicy zostali zmuszeni do służby jako bezlitośni strażnicy. Mówi się, że ten straszliwy więzienny labirynt wieńczyła ogromnych rozmiarów komnata, w której spoczywał pewien pewien gigant znany jako jeden z dawnych Władców Pogorzelisk.

Sulyvahn obsesyjnie zabiegał o utrzymanie swojej władzy. Otoczył Irithyll magiczną barierą, odcinając miasto od świata zewnętrznego. Nikt nie mógł wejść ani opuścić Doliny Mrozu bez jego zgody. Wybranym, którzy cieszyli się jego łaską, ofiarował tajemnicze lalki – były to swoiste klucze pozwalające przekraczać barierę. Te małe, upiorne przedmioty przypominały im, że ich jedynym domem na zawsze pozostanie Mroźna Dolina. Jedną z takich lalek otrzymał chociażby Aldrich, któremu był poświęcony jeden z poprzednich filmów. Pontyfik umacniał także swoją władzę dzięki zawieraniu stosownych sojuszy. Księstwo Lothric uznało go jako nowego władcę Irithyllu, a ten w zamian podarował im gargulce pochodzące ze Zbeszczeszczonej Stolicy. Z kolei wyznaczeni przez Lothric rycerze i uczeni mogli swobodnie odwiedzać Mroźną Dolinę, jak i samo Irithyll. Dzięki temu Pontyfik umocnił swoją władzę także na arenie międzynarodowej. Z czasem nikt, ani wewnątrz, ani na zewnątrz, nie podważał już władzy Sulyvahna.

Cały Irithyll ukorzył się pod żelaznym uściskiem Pontyfika uzurpatora. Insygniami jego nowo zdobytej władzy stały się dwa wielkie miecze, które dzierżył w obu dłoniach. W prawej ściskał Zbezczeszczony Wielki Miecz, nasycony mocą Bluźnierczego Ognia Piromancji, którego zarzewie znalazł przed laty w ruinach Zbeszczeszczonej Stolicy. Z kolei w prawej trzymał coś na wzór jego przeciwieństwa – Wielki Miecz Sądu symbolizujący mroczną moc księżyca. Mówią, że mienił się granatową barwą, głębszą od mroków nocy, odzwierciedlając prawdziwą naturę swojego nowego właściciela. Również kościół, któremu formalnie przewodził Sulyvahn, odszedł od swoich dotychczasowych religijnych praktyk, oddając się studiowaniu wcześniej zakazanych arkanów mrocznej magii.

Cena wiedzy

Ludność niegdyś dobrze prosperującego miasta została sprowadzona do roli niewolników i  żyła w skrajnej nędzy. Ich Mroczne Dusze, niezdolne by dalej znosić upodlenie, jakiego doświadczały, zaczęły przejmować kontrolę, manifestując się na zewnątrz jako potworne, zdeformowane bestie o ludzkich twarzach. Te groteskowe, stanowiące zagrożenie kreatury, błąkały się po ulicach, będąc żywym świadectwem cierpienia jego mieszkańców. Najgorsze skrywało się jednak pod miastem, w położonych pod ziemią więziennych lochach Irithyllu. To właśnie tam Sulyvahn przeprowadzał swoje najstraszniejsze eksperymenty. Szukał on bowiem sposobu, by przemienić uwięzionych tam ludzi w blade smoki. Nie wiemy jednak, co stało za tym chorym pomysłem. Wiemy jedynie, że były to pradawne istoty o ogromnej sile. Niestety, każda próba stworzenia takiej bestii kończyła się tragicznie. Zamiast smoków powstawały zdeformowane, podłe istoty, jakby zatrzymane w rozwoju. Były ponurym żartem ze wspomnienia o tych niegdyś potężnych bestiach. Ich ciała, pozbawione smoczego majestatu, nosiły tylko szczątkowe oznaki transformacji, jak niewykształcone kości ogonowe.

Działania Sulyvahna nie kończyły się jedynie na potwornych eksperymentach. W swoich lochach więził nie tylko obiekty badawcze, ale także innych uczonych, prawdopodobnie próbując wymusić na nich podzielenie się swoją wiedzą. Wśród więźniów znaleźli się czarownica Karla, pewien odziany w żółte szaty uczony, poszukujący sekretów magii dawnego miasta Oolacile, czy bliżej nieznany stary mistrz magii z Vinheimu. Każdy z nich był dla Sulyvahna wyłącznie narzędziem, a większość z nich dokonała żywota w tych straszliwych lochach. A wszystko po to, by Pontyfik mógł zwiększać swą mroczną potęgę. Być może Nierozpaleni, którzy z czasem zaczną zapuszczać się do zatęchłych Lochów Irithyllu znajdą tam jeszcze kogoś żywego i chętnego, by podzielić się swą wiedzą w zamian za ratunek. O ile nie postradali jeszcze zmysłów.

Rycerze z Mroźnej Doliny

Podobnie jak Gwyndolin posiadał swoich Rycerzy Mrocznego Księżyca, będących dumą królestwa, tak i Sulyvahn dążył do stworzenia własnego elitarnego oddziału. W ten sposób zawiązała się grupa Rycerzy z Mroźnej Doliny, która jednak nie stacjonowała w Irithyllu, a była wysyłana wyłącznie na misje poza jego granicami. Członkowie tego oddziału byli wyposażeni w specjalne pierścienie zwane Prawym bądź Lewym okiem Pontyfika (wszystko dlatego, że każdy z nich zwieńczony był charakterystyczną czarną kulą przypominającą oko). Prawe oko zwiększało siłę ataku, z kolei lewe uzupełniało zdrowie. Jednak działo się tak jednak wyłącznie podczas walki i tylko z każdym kolejnym wyprowadzonym atakiem. Niestety pierścienie te, choć miały dawać przewagę w walce, stopniowo wyniszczały swoich właścicieli. Rycerze, którzy spoglądali w czarne kule umieszczone na pierścieniach, zostawali ogarnięci wizją niekończących się starć, aż całkowicie pogrążali się w bitewnym szale. Jako że rycerze ci nie mieli ani chwili odpoczynku, z czasem ich zbroje zrastały się ze skórą, a ostatecznie oni sami zmieniali się w bezwolne bestie, całkowicie podporządkowane woli Sulyvahna.

Przyszedł czas, gdy młodszy książę Lothric odmówił podtrzymania Pierwszego Płomienia, a jego królestwo pogrążyło się w ruinie z powodu licznych wewnętrznych sporów. Wówczas pewna kobieta imieniem Emma, będąca Arcykapłanką księstwa Lothric, wysłała swoich posłańców prosząc sprzymierzone kraje o pomoc w rozwiązaniu kryzysu. Sulyvahn odpowiedział na wezwanie sojusznika, rozkazując swojej Tancerce, by strzegła arcykapłanki Emmy w katedrze Lothric. Towarzyszyła jej także grupka pomniejszych rycerzy, a nad całą operacją czuwał Vordt z Mroźnej Doliny, który pilnował głównych bram miasta. Jednocześnie pomniejsi rycerze infiltrowali miasto i jego okolice, umacniając wpływy Sulyvahna w Lothric. Swoją drogą mało kto dziś pamięta, że Tancerka była córką samej Gwynevere, zwanej niegdyś księżniczką światła słonecznego. To właśnie Sulyvahn zmusił ją, aby służyła mu jako tancerka, a z czasem mianował ją kolejnym ze swoich rycerzy ofiarowując jej parę magicznych mieczy – prawy nasycony magią mroku, a lewy ogniem, oba łudząco podobne do broni dzierżonych przez samego Pontyfika.

Ogień dogasa

Młodszy książę Lothric pozostawał nieugięty, a kryzysu nie udało się zażegnać. Wówczas z Kaplicy Zjednoczenia Płomienia rozbrzmiał donośny dźwięk dzwonu, który wybudził z głębokiego snu dawnych Władców Pogorzelisk. Wszystko po to, aby ci, nawet jeśli słabsi niż przed wiekami, połączyli swe siły i ponownie stali się zarzewiem, które na nowo rozpali Pierwszy Płomień. Jednak jak dobrze już wiemy, żaden z nich nie miał zamiaru ponownie poświęcać się dla sprawy. Wśród nich był Aldrich – dawny kapłan Białej Drogi z Irithyllu, którego sam Pontyfik odesłał na pokutę do Katedry Głębin. Zdeprawowany kapłan nie tylko nie miał zamiaru przedłużać Ery Ognia, ale marzył o zapoczątkowaniu nowej, która zapisała by się w historii jako Era Głębokich Mórz. Aby jednak wizja ta mogła się ziścić, musiał posiąść prawdziwie boską moc. Ofiary z ludzi przestały mu wystarczać, dlatego, postanowił przypuścić atak na swoją dawną ojczyznę – miasto Irithyll w Mroźnej Dolinie. Bowiem to  właśnie tam, w katedrze Anor Londo, znajdował się ostatni z żyjących bogów: Gwyndolin Mroczne Słońce, uwięziony przez Pontyfika Sulyvahna.

Jego marsz ku Katedrze Anor Londo, napotkał jednak opór ze strony Sulyvahna i podległych mu rycerzy. Pontyfik nie zamierzał tak łatwo oddać swojego królestwa. Rozgorzała bitwa, z której Aldrich, nasycony mocą Głębi, wychodzi zwycięsko. Dziesiątkuje oddziały Sulyvahna, a następnie pokonuje samego pontyfika i zmusza go do ustąpienia, tym samym torując sobie drogę do zrujnowanej katedry Anor Londo. Dopiero gdy Aldrich zapadł w głęboki sen po skonsumowaniu Gwyndolina, Pontyfik rozpoczął starania, by odzyskać pełnię władzy nad Irithyllem i na nowo podporządkować sobie tę mroczną, skutą lodem dolinę. Odziany w noszące ślady bitwy rozdarte szaty, dalej rezyduje w katedrze Irithyll. Porażka nie złamała go, a tylko umocniła jego determinację. Sulyvahn zaczął parać się nekromancją, niejako przywracając do życia swoich poległych rycerzy. Wspomniani rycerze, przyjmując formę duchów mrozu, po dziś dzień patrolują dolne części miasta, wypełniając w ten sposób swoją nową, pośmiertną służbę. Być może gdy nadejdą Nierozpaleni, któryś z nich w końcu położy kres jego panowaniu.

Wesprzyj moją twórczość na SUPPI.pl

Przeczytaj także:
Elden Ring – historia świata gry (wprowadzenie do lore)
Dark Souls – historia świata gry (wprowadzenie do lore)

Udostępnij:

Autor: Adam Szymański

Chcę podzielić się z wami swoim spojrzeniem na tytuły, które właśnie ogrywam lub przypomnieć wam starsze tytuły, do których pałam wyjątkowym sentymentem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *